Pobierz darmowe zasoby graficzne: Starozytne Chiny. 97 000+ wektorów, zdjęć stockowych i PSD. Za darmo do użytku komercyjnego Wysokiej jakości obrazy. #freepik Poznaj definicję 'krępowanie', wymowę, synonimy i gramatykę. Przeglądaj przykłady użycia 'krępowanie' w wielkim korpusie języka: polski. Owijanie ciała folią 2 lub 3 razy w tygodniu, zwłaszcza przed wykonywaniem ćwiczeń fizycznych, zwiększa zdolność organizmu do pozbywania się zbędnych kilogramów i pozwala na schudnięcie nawet do kilograma tygodniowo, oczywiście w połączeniu ze zdrową dietą i aktywnością. Plastikowa folia jest łatwo dostępna i tania. Krępowanie Rąk Nóg na Allegro.pl - Zróżnicowany zbiór ofert, najlepsze ceny i promocje. Wejdź i znajdź to, czego szukasz! Kup teraz: Zdjęcia długich nóg 30 sztuk za 30,00 zł i odbierz w mieście Lublin. Szybko i bezpiecznie w najlepszym miejscu dla lokalnych Allegrowiczów. WIĄZANIE KRĘPOWANIE NÓG I RĄK OD TYŁU KRZYŻAK Kod produktu 30-18468-X-PINK Nietrafiony prezent. ID: 844032197. Zgłoś . Był czas manikiuru, nadszedł czas na pedikiur... UWAGA. TEKST ZAWIERA DRASTYCZNE I NIEKONIECZNIE PRZYJEMNE DLA OKA ZDJĘCIA. Jadąc na Tajwan po raz pierwszy, w głowie miałam wizerunkowy miszmasz małych skośnookich miłośników tabletów, ślicznych dziewczynek o dziecinnych licach, chłopków w stożkowatych kapeluszach, pól ryżowych i tak dalej. Powitała mnie pulchna i raczej mało skośnooka Tina oraz czaplowata, ogorzała Monica wyższa ode mnie o pół głowy, co z lekka zachwiało porządkiem wszechrzeczy, gdzie każda Chinka miała być wiotka i maleńka. Idąc ulicą nie dostrzegłyśmy pól ryżowych, pagód i dziewcząt w kimonach (to tak w uproszczeniu), ale egzotyka powodowała nieomal samoczynne poskręcanie karków. Tu oczojebna świątynia, tam skuter w pinki-winky, siam jakieś sliczne dzieci w zajefajnych kostiumikach, owam pieski w kostiumikach jeszcze fajniejszych, wszystko tak ulotnie inne i niesamowicie przyciągające wzrok. Jednego tylko nie było widać... Minąwszy/potknąwszy się o kolejne buty wystawione na zewnątrz (to taka tajwańska tradycja) i kolejną dziewoję klapiącą japonkiem lub obcasikiem na którym chodziła niczym ptak brodzący, Katarzyna popatrzyła na mnie i podsumowała: - Madzia, gdzie się podziały słynne złote lilie? Fakt, Tajwanki mijane po drodze wcale nie miały maleńkich stópek, a wręcz przeciwnie - rozklepane stopiszcza w rozmiarze europejskim... Złote lilie albo złote lotosy o których rozmawiałyśmy, to te słynne malutkie, krępowane stópki, z którymi nieodłącznie kojarzyć się powinno hasło "Chinka" (niestety, dzięki wątpliwej jakości wygibasom Oli z Klanu, hasło "Chinka" kojarzy się z najstraszniejszym przebojem polskiej muzyki rozrywkowej...). Opisywana przez wielu badaczy i podróżników niezwykła ciekawostka właściwa Chinom jak pandy, pagody i stożkowate kapelusze rolników na polach ryżowych miała swoje korzenie w głębokiej starożytności (no dobra, przesadzam - w czasach Dynastii Tang czyli w X wieku), kiedy Europejkom jeszcze nie sniły się gorsety, tiurniury i metrowej wysokości nastroszone i napudrowane peruki, czy nawet późnośredniowieczny zwyczaj wygalania czoła do połowy głowy (co miało nadawać "inteligentny wygląd"). Legendy podają różną genezę mody na ciasno obwiązane, maleńkie stopki. Jedna, bardziej znana opowiada o cesarskiej konkubinie Yao Ning, która do tańca owijała stopy jedwabiem, a pląsając na czubkach palców na platformie w kształcie złotego kwiatu lotosu cieszyła oko władcy niezrównaną lekkością i gracją. Zazdrosne o atencję cesarza (i profity z tym związane) - kobiety z haremu zaczęły ją naśladować. Z dworu królewskiego trend rozprzestrzenił się wśród panien z dobrych domów w całych Chinach i stał się powszechnym zabiegiem "urodowym" - czymś na miarę prostowania czy wybielania zębów w obecnych czasach. Druga legenda jest nieco mniej poetycka - ot po prostu, była sobie raz cesarzówna, co miała stópki koślawe, szpotawe i nieładne. Aby na dworze jej ułomność nie stała się powodem do szyderstw wśród służby i dwórek - zakrywała swój defekt, owijając niezbyt ponętne części ciała bandażami. A gdy to nie pomogło, nakazała wszystkim kobietom w jej otoczeniu ją naśladować i wręcz okaleczyć swoje normalne kończyny na cesarski wzór i podobieństwo... Co by nie było podwaliną pod modę na skrępowane nóżki wielkości piąstki - przez setki lat wpłynęło na życie milionów chińskich kobiet. Bandaże coraz mocniej spowijały kobiece palce i pięty, dochodząc do idealnego "złotego lotosa" długiego na 7-12 cm i odbierając właścicielce stóp wzorcowych mozliwość poruszania się na dłuższych niż kilkunastometrowe dystansach. Zatem, dlaczego matki i żony nie buntowały się przeciwko takiej praktyce, określanej współcześnie jako barbarzyńska, a na pewno piekielnie bolesnej, potwornie niezdrowej i niebezpiecznej? Powód jest prosty - małżeństwo, awans społeczny i prestiż. Małe, zniekształcone stópki były symbolem statusu, a także jednym z nadrzędnych kryteriów urody. Tylko ludzie bardzo biedni, potrzebujący każdej pary rąk do pracy (najczęściej w polu) lub nomadzi nie krępowali stóp swoim córkom i nie byli zainteresowani "kobietami domowymi", poruszającymi się chwiejnymi, niepewnymi krokami w obrębie posesji - dlatego zarówno Mandżurowie (koczownicy z północno-wschodnich rubieży) jak i lud Hakka (wędrująca grupa zamieszkująca południowo- wschodnie wybrzeże Chin oraz Tajwan i Indonezję) wyłamali się z tej tradycji. Natomiast reszta Chin - jak jeden mąż (a raczej jak jedna matka z babką) starała się podnieść wartość mało uzytecznych córek (córki stają się własnością rodziny męża, więc chowasz je nie dla siebie) i na kilkuletnich dziewczynkach przeprowadzała brutalną operację. Najpierw ustalano korzystną według horoskopu i fengshui datę, co gwarantować miało nie tylko, że dziewczynka przeżyje, ale także - że jej "złote lilie" będą odpowiednio uformowane, pulchne i spiczaste, małe ale głęboko wcięte, a co za tym idzie - jej potencjalny małżonek zaoferuje odpowiednio dużo ryżu, krów, jedwabiu, złota i pola. Data zabiegu często wyznaczana była na chłodniejsze miesiące, aby nieco ulżyć cierpieniom dziecka i nie obciążać go jednocześnie bólem deformowanych kończyn oraz koniecznością radzenia sobie z upałem. Odpowiednio wcześniej dziewczynki karmiono dietą "na ładne stopki" - zarówno potrawami przypominającymi pożądany kształt efektu finalnego, jak i mającymi według prawideł chińskiej medycyny "rozmiękczyć kości" i zapobiegać infekcjom. Gdy w końcu przychodził ów wyznaczony termin, matki w asyscie ciotek i babek przystepowały do czynu - formowały dziecięcą stopę w kształt łzy - podwijając cztery palce pod spód i pozostawiając paluch wolny, a także przyginając piętę ku przodowi. Całość zawijano w metry opatrunkowych wstąg, zmoczonych dla lepszego efektu ściągania. Gdy dziewczynki oswoiły się już z bólem ściśniętych kończyn, musiały chodzić - aby złamać podgięte palce. Bandaże na poranionych i obolałych stopach zmieniano często, co kilka dni, kontrolując nowo powstający kształt - i za każdym razem ściskano je mocniej. Gdy matka nie mogła wywiązać się ze swojego zadania, i starała się pofolgować placzącymu z bólu dziecku poprzez poluzowanie opatrunku - miękkie i pogruchotane stopy szybko traciły preferowaną formę, więc inne kobiety z rodu poprawiały niedociągnięcia, aby uniknąć chybionego efektu "kopytek" lub "klusek" - co nie tylko zniweczyłoby szansę dziewczynki na małżeństwo, ale pozbawiło ją jakiejkolwiek użyteczności. Wreszcie, po kilku latach męczarni i formowania, stopy powoli wygajały się ( o ile w międzyczasie nie wdała się sepsa lub gangrena - a wdawała się w 10 do nawet 40% przypadków), dziewczynka dorastała do wieku aranżowania małżeństw - i w nowe zycie wkraczała delikatnie i kobieco stąpając, kołysząc się niczym trzcina na wietrze... Kobiety wierzyły, że ból krępowania stóp to nie tylko cena "dobrego życia", ale doświadczenie mające uodpornić je na trudy życia, na bóle ciąży i porodu. Mężczyzn fascynowały nienaturalne, zdeformowane, maleńkie "złote lotosy", sugestywnie wygięte w kształt przywodzący ponoć narządy intymne (tak, Chińczycy to zwyrole i krótkowidze z bujną wyobraźnią). Miękka bezradność kobiet wymagających oparcia na silnym męskim ramieniu kusiła, podobnie jak kusił zapach i smak "lotosów". Kadr z filmu "Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz", o którym kiedyś pisałam Gdzieś czytałam o łóżkowej zabawie polegającej na zjadaniu pestek arbuza/dyni z pomiędzy paluszków konkubin, rzecz jasna tulenie, całowanie i ssanie osłoniętych perfumowanymi bandażami lub bezbronnie nagich palców i pięt też wchodziło w zakres chińskiego ars amandi ... Ale nie tylko - mężczyzn przestrzegano wręcz przed marnowaniem "życiodajnej esencji" i nie wylewaniu jej podczas zabaw z nawet najsłodziej pachnącymi stopami. Jak silnie erotycznie działały na mężczyzn "lotosy" potwierdza porównanie załamania pod zniekształconą piętą do "wewnętrznej fałdy" - miały byc ponoć jednej głębokości... Na co dzień stopki ukryte były w kuszących, maleńkich trzewiczkach, misternie haftowanych w zawiłe wzory, a właścicielki stopek i trzewiczków spędzały czas głównie siedząc, wyszywając, plotkując i kłócąc się z synową/ teściową/ konkubiną, poruszając się w lektykach lub powozach, nie wykonując żadnych obciążających ćwiczeń czy zadań, spacerując po kilkanaście-kilkadziesiąt metrów. Gdy podczas powstania Taipingów czy wojen opiumowych dochodziło do konieczności ewakuacji - kobiety niezdarnie kuśtykały na nogach niemal pozbawionych mięśni, często porzucano je w drodze do kryjówek, gdyż opóźniały marsz. Tradycja ta w różnych częsciach Chin zanikała w różnym czasie. Pierwsze próby pojawiły się po przejęciu władzy przez mandżurską dynastię Qing w XVII w. Mandżurowie nie krępowali swoim kobietom stóp (ba, pozwalali im służyć w armii, i to nie w charakterze markietanek czy pielęgniarek) - i to samo usiłowali zaprowadzić na podbitych przez siebie terytoriach. Nie udało się, Chinki zamknięte bezpiecznie w swoich domach potraktowały tradycyjny rytuał jako oznakę oporu. Mężczyźni musieli golić czoła i zapuszczać warkocze by pełnić funkcje publiczne - ale kobiety biernie i miękko nie angażując się w polityczne starcia odmawiały współpracy z nowym, "barbarzyńskim" władcą. Kolejną próbę powziął założyciel Republiki Chińskiej - Sun Yat Sen, który w zasadach nowoczesnego państwa zawarł i taką klauzulę o zakazie krępowania stóp. W kuluarach szeptano, że to pokłosie osobistej tragedii - siostra Ojca Narodu zmarła bowiem w wyniku zakażenia podczas tradycyjnego zabiegu i odcisnęło się to silnym piętnem na jego poglądach. Nowa moda przyjmowała się średnio - w większych miastach przyjęto ją ostrożnie, a na wsiach wciąż kontynuowano krępowanie dziewczęcych nóg. Tak naprawdę ostateczny koniec nastąpił dopiero po komunistycznej rewolucji, gdy jasne już było, że takie burżuazyjne starocie nie przystoją nowym chłopo-robotniczym Chinkom Ludowym. Zatem, rzecz jasna - kobietom zdjęto bandaże i wysłano je na "reedukację" w duchu nowoczesnego maoizmu, i gdzieś w okolicy lat 50-tych zwyczaj zanikł. Obecnie pozostały jedynie - zdjęcia, maleńkie buciki ocalone cudem z ognisk Rewolucji Kulturalnej, i malejąca grupka staruszek kolebiących się na nieco odrośniętych (bandaże zapobiegały utracie kształtu i hamowały wzrost stopy) zniekształconych stopach. Na Tajwanie nieco wcześniej niż na kontynencie zaprzestano "barbarzyńskich zwyczajów" - zadbali o to Japończycy, którzy w 1895 roku przejęli wyspę i wprowadzili swoje porządki. Tak naprawdę na Formozie, która była stosunkowo biednym regionem, rodzin mogących sobie pozwolić na słodkie nieróbstwo córek było niewiele, więc relikt antycznej tradycji został dość szybko wypleniony. Jednakowoż (co kłóci się mi nieco z chronologią) prababcia Młodocianego, córka bogatego tajwańskiego urzędnika w służbie Imperium Słońca - miała skrępowane nóżki, bo Młodociany pamięta spacery z babcią kuśtykającą dziarsko na maleńkich okaleczonych stopach, mniejszych od jego dziecięcych bucików. Ja osobiście nie spotkałam nigdy babci o lotosowych stopach, na Tajwanie tradycji zaprzestano dobre 50 lat wcześniej niż w Chinach. Z kolei powojenna fala imigracji z kontynentu to "postępowcy" czyli osoby związane z partią Kuomintang - którym idee krępowania stóp w imię cesarskiej tradycji były obce. Nawet jeżeli w 1949 przypłynęły całe rodziny, z seniorkami pamiętającymi czasy sprzed obalenia Puyi i wychowanymi w dawnej tradycji - to tych najstarszych już nie ma. Pozostały jednynie zdjęcia, strzępy wspomnień i maleńkie, mniejsze od mojej dłoni buciki haftowane w smoki i feniksy tkwiące w gablocie w muzeum. I - podchwycony na fali telenoweli o czasach dynastii Qing - trendzik na dodatki w starym stylu, także dla psów. Zdjęcia (czarno-białe) wykorzystane w tekscie pochodzą z niemieckiego Bundesarchiv. Kolorowe - częsciowo moje, częsciowo wyszperane. O krępowaniu stóp można poczytać - literacko u Lisy See (Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz, Miłość Peonii) lub bardziej naukowo (Dorothy Ko, Cinderella's Sisters). Ludzi online: 2461, w tym 65 zalogowanych użytkowników i 2396 gości. Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności. Państwo Środka i jego własny, wykreowany świat symboli Chiny – tajemniczy, nieco zamknięty kraj, o którym przeciętny Europejczyk może niewiele powiedzieć. Znany głównie z komunistycznego rygoru Mao Zedonga, ryżu i z silnie rozwiniętej produkcji każdego produktu. Mało jednak kto wie, że Chińczycy przywiązują ogromną wagę do tradycji i symboli, które nadają światu porządek i pomagają żyć wedle określonych zasad. Cztery cudowne zwierzęta Zwierzęta to jeden z najbardziej popularnych motywów symbolicznych w Chinach. Chińczycy bardzo chętnie zakupują przeróżne talizmany i amulety, które towarzyszą im przez całą drogę życia, chroniąc przed zagrożeniem i przynoszą im szczęście. Wierzy się w tzw. cztery cudowne zwierzęta – feniksa, smoka, żółwia i jednorożca. Chiński feniks czyli fengshuang w zasadzie nie ma nic wspólnego z europejskim. Ludność chińska wierzyła, że był on bogiem wiatru, ponieważ jego znak jest rozwinięciem znaku feng oznaczającego wiatr. Niektórzy wierzą, że feng jest feniksem męskim, zaś huang żeńskim. „Dwa feniksy przekłuwają kwiat” to określenie małżeńskiego współżycia, natomiast wyrażenie „fałszywy męski feniks i pusty żeński” odnosi się do stosunków homoseksualnych, które wciąż są źle widziane w Państwie Środka. Samotni kawalerowie, chcący spotkać idealną partnerkę, wspomagają się talizmanami w kształcie feniksa. Motyw tego cudownego ptaka często był uwieczniany na różnorodnych obrazach, które oczywiście miały swoje własne znaczenie. Jeśli na rysunku po prawej stronie znajduje się feniks, a po lewej smok to symbolizują one kobietę i mężczyznę. Ostatnimi czasy feniks jest chętnie umieszczany na naczyniach i tkaninach, gdzie jego barwna postać przepięknie ozdabia elementy. Jednorożec – również ma niewiele wspólnego z europejskim odpowiednikiem. Wyraźna różnica to ilość rogów. Znany nam z mitów zazwyczaj posiadał jeden róg, natomiast chiński qilin (czyli jednorożec) mógł ich mieć dwa, a nawet trzy. Od wieków przyjęło się, że qilin symbolizuje życzenie posiadania dzieci. Młode małżeństwa często wywieszają obrazy na którym widnieje chłopiec jadący na jednorożcu ponad chmurami oraz napis „Qilin przynosi synów”. Dlaczego tylko synów? Jak powszechnie wiadomo w kulturze chińskiej syn w rodzinie jest bardziej pożądany niż córka. Wedle starej baśni qilin nie depcze żadnej istoty, a nawet trawy, ten fakt przyczynił się do tego, że jest to także symbolizowany z dobrocią. Żółw – „kryje on w sobie tajemnice Nieba i Ziemi” tak Chińczycy opisują to nieco tajemnicze i zagadkowe zwierzę. Mówi się, że jego pancerz to sklepienie niebieskie, a spód to płaska tarcza Ziemi. Istnieje pewne chińskie i komunistyczne powiedzenie „Przewodniczący Mao zmieniał bieg rzek i przenosił góry. Jednak nie był w stanie zmienić wyglądu żółwia.” Dlatego dla wielu Chińczyków jest symbolem niezmiennej trwałości i niezależności. Ciekawostką jest, że słowo „żółw” był swego czasu wyrazem tabu, a wyrażenie „żółwi pan” to przezwisko opisujące ojca prostytutki. Smok – jedna z najważniejszych istot w mitologii chińskiej i chyba najbardziej charakterystyczne zwierzę kojarzone z Chinami. Wbrew europejskim wierzeniom, smok utożsamiany jest z dobrocią i szczęściem. Chińczycy ubóstwiają przeróżne wisiorki czy emblematy w kształcie smoka, wierząc, że napełnią ich pozytywną energią. Smok jako cudowna istota może przybierać kształt przeróżnych postaci. Może nawet stać się niewidzialny. Często podróżuje na deszczowych chmurach. Na obrazach przedstawiane są dwa smoki bawiące się piłką lub perłą, która symbolizuje grzmot, a ich gra wywołuje w ten sposób deszcz. W Chinach jest bardzo znany tzw. taniec smoka, który ma miejsce podczas ceremonii zaślubin podczas, kiedy nowożeńcy opuszczają przyjęcie weselne i udają się w stronę komnaty. Podczas tego tańca pojawia się wiele seksualnych podtekstów. Rytm życia okraszony symboliką Wszystkie ważne wydarzenia z życia Chińczycy łączą z wieloma symbolami i tradycjami, które miały już swój początek w starożytności. Jednak najważniejsze z nich są zwyczaje związane z narodzinami i śmiercią, czyli początkiem i końcem życia ludzkiego. Czerwony woreczek na szczęście Narodziny nowego członka rodziny są bardzo ważne, dlatego też przyszła matka obdarzona jest szczególną opieką. Wierzy się, że wszystko co kobieta robi podczas ciąży będzie miało wpływ na dziecko. Ważną rolę odgrywa pokarm, który spożywa. Zabronione są skorupiaki (wysypka u dziecka) i ananasy (poronienia). W Chinach wierzy się, że podczas porodu mogą pojawić się złe duchy, dlatego też wykorzystuje się mnóstwo amuletów i talizmanów. Duchom składa się ofiary w postaci pieniędzy, jedzenia, kwiatów i różnych przedmiotów, aby wykupić ich przychylność. Często nad łóżkiem wiesza się popiół z kadzideł, aby odgonić złe duchy. Po narodzinach, na nóżce dziecka zawiązuje się czerwony sznureczek z monetą. Pieniążek to talizman chroniący przed złem, a czerwony sznureczek pomyślność i szczęście w życiu. Jeśli dziecko na narodzinach ma włosy, mówi się że „urodziło się w czerwonej kopercie” która przynosi szczęście. Przez miesiąc od narodzin, dla matki, trwa “zuoyuezi”, kiedy obdarzona jest szczególną opieką i troską – powinna się relaksować, zdrowo odżywiać. Po miesiącu urządza się imprezę na cześć dziecka. Goście dają w prezencie czerwona jajka, które symbolizują zmiany w życiu, ich owalny kształt to harmonia, a czerwień to szczęście. …bo pieniądze i rzeczy materialne też dla duchów są ważne W Chinach wierzy się, że życie po śmierci wygląda bardzo podobnie do świata żywych. W dawnych czasach martwych chowano z różnymi przedmiotami, aby w zaświatach byli bogaci. Dzisiaj martwych nie spala się z rzeczami; zamiast tego w ich intencji są to papierowe kartki, symbolizujące bogactwo i posiadanie dóbr materialnych. Oddaje się także hołd przodkom, aby „zajęli się” martwym. Podczas stypy w domu zmarłego zakrywano wszystkie posągi bóstw i lustra czerwonym papierem. Jeśli w odbiciu w lustrze zobaczy się trumnę przyniesie to szybką śmierć w rodzinie. Osobie zmarłej daruje się w ofierze jedzenie, kwiaty, zdjęcia i wieńce. Taoistyczni lub buddyjscy mnisi czuwają noc nad zmarłym i odmawiają modlitwy w ich intencji. Na trumnie zawiązuje się wstążeczki – białą i żółtą – mają odstraszyć złe duchy. Orszakowi przewodniczy najstarszy syn, który zabiera do domu ziemię, służącą do czczenia zmarłych. Bogactwo symboli Pokrótce przedstawiłam najważniejsze symbole i tradycje w Chinach. Jednak tak naprawdę to zaledwie początek tematu i próba jego podjęcia. Kultura chińska posiada tradycyjny przepych symboli, którego my ludzie zachodu możemy jedynie pozazdrościć. Symbole mówią do nas nie tylko poprzez istoty, ale też znaki, które fantastycznie łączą się w całość i zmuszają odbiorcę do odkrycia drugiego dna, nie tylko połowicznego znaczenia. Może dlatego Chińczycy traktują wszystko bardzo obrazowo i nie przekazują swoich myśli wprost. Bibliografia: aktualizacja z dn. 19 czerwca 2013r. Wolfram Eberhard, „Symbole chińskie Słownik obrazkowy języka Chińczyków”, wydanie I, Kraków, Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych UNIVERSITAS, 1996, s. 68-70, 96-98, 234-237, 311-313. Lisa See, „Miłość Peonii”, Warszawa, Świat Książki Grupa Wydawnicza Welbild, 2011, s. 355-356, 145-150. Weronika Jarosz – studentka 2 roku sinologii na Wyższej Szkole Europejskiej w Krakowie. Interesuje się kulturą azjatycką w szczególności chińską i japońską. W wolnych chwilach ogląda koreańskie, japońskie seriale i filmy. W którym z krajów praktykowano krępowanie stóp kobietom, co miało zapewnić dobre zamążpójście? W Chinach, Indiach, Egipcie czy Australii? Odpowiedź na to pytanie w "Milionerach" była warta tysiące złotych. Wiesz o co chodzi? W którym z krajów praktykowano krępowanie stóp kobietom, co miało zapewnić dobre zamążpójście? A. w Chinach B. w Indiach C. w Egipcie D. w Australii Poprawna odpowiedź to A. W Chinach praktykowano krępowanie stóp kobietom, co miało zapewnić dobre zamążpójście. Milionerzy. Kto w Polsce wygrał milion? „Milionerzy” to program, w którym wygrać może każdy! Na uczestników po eliminacji „kto pierwszy, ten lepszy” czeka 12 pytań. Odpowiedzi udzielane Hubertowi Urbańskiemu muszą być definitywne i ostateczne. W chwili zwątpienia można skorzystać z trzech kół ratunkowych. Zasady programu wydają się proste, ale stres i adrenalina nie pomagają w spokojnej rozgrywce. Tu nawet najłatwiejsze pytania wydają się trudne. Nie od dziś wiadomo, że pośpiech jest fatalnym doradcą. W bolesny sposób przekonała się ostatnio o tym jedna z uczestniczek "Milionerów". Pani Natalia miała wszystkie koła ratunkowe, znała poprawną odpowiedź, ale... źle zrozumiała pytanie. O tym, że warto dać szansę szczęściu, przekonała się już trójka zwycięzców. Krzysztof Wójcik, Maria Romanek i Katarzyna Kant-Wysocka wiedzą, jak to jest trzymać w rękach czek na milion złotych! Każdy z nich miał swój sposób na grę, na opanowanie emocji, oszacowanie ryzyka, skorzystanie z pomocy, zaufanie intuicji. 14 marca 2019 roku Katarzyna Kant-Wysocka z Gdańska wygrała milion w "Milionerach". Trzeci raz w historii programu milion padł po pytaniu o tajemnicę różańcową. Pytanie brzmiało: Różańcową tajemnicą chwalebną nie jest? A: wniebowzięcie Matki Bożej, B: zmartwychwstanie Jezusa, C: śmierć Jezusa na krzyżu, D: zesłanie Ducha Świętego. Odpowiedź prawidłowa: C. Pierwszym milionerem w historii polskiej wersji programu został Krzysztof Wójcik w 2010 roku. Na jakie pytanie odpowiedział? Z gry na jakim instrumencie słynie Czesław Mozil? A: na kornecie, B: na akordeonie, C: na djembe, D: na ksylofonie. Odpowiedź prawidłowa: B. 8 lat później pytanie za milion usłyszała Maria Romanek. Emerytowana nauczycielka polskiego została zapytana w marcu 2018 roku: Ile to jest 1111 razy 1111, jeśli 1 razy 1 to 1, a 11 razy 11 to 121? A: 12 321, B: 1 234 321, C: 111 111 111, D: 123 454 321. Poprawna odpowiedź to B. "Milionerzy" to teleturniej, który od lat budzi niemałe emocje - zarówno wśród uczestników, którzy walczą o wielkie pieniądze, jak i wśród widzów. W jednym z najnowszych odcinków o wielkim pechu może mówić jeden z graczy, który odpadł na... Kiedy patrzymy na zdjęcia straszliwie skrępowanych stóp chińskich kobiet, zastanawiamy się jakie ważne powody mogły leżeć u podstaw takiego okrutnego zachowania. Wszak kobieta z takimi stopami nie jest w stanie uprawiać żadnego sportu, nawet poruszanie się w żółwim tempie musi sprawiać jej ból i ogromną trudność. Jednak kobiety w Chinach zdają się nie narzekać – taka jest po prostu tradycja, a one się z nią utożsamiają. Na szczęście UNICEF i WHO są zdania, że kultura ewaluuje cały czas i jeśli narody dochodzą do wniosku, że jakąś część ich tradycji zagraża istnieniu i zdrowemu funkcjonowaniu ludzi, jest możliwość zmiany tradycji, nawet jeśli ktoś z zewnątrz miałby interweniować. Obecnie jednak nikt z zewnątrz nie interweniuje w tę straszliwą tradycję.

krępowanie nóg chiny zdjęcia